— Mam zapewne tłumaczyć rozmowę między Prekeptorem a Lyrą podczas dzisiejszego spotkania, kiedy to okaże się, czy nie poczują do siebie tak silnej niechęci, że trzeba będzie zerwać zaręczyny, co mogłoby stać się przyczyną międzynarodowego konfliktu.
— To wydaje się najbardziej prawdopodobne. — Angel również się uśmiechnął.
— W takim razie powinnam odpowiednio się ubrać na oficjalne spotkanie przyszłych sojuszników. Czy zawołasz tu Nails i Calico?
— Zawołam — odrzekł Angel, ale zatrzymał się przy drzwiach.
— Pamiętaj — powiedział — że Prekeptor będzie dobrze wiedział, kim jesteś.
To było ostrzeżenie. Patience doskonale rozumiała, jak niebezpieczną grę prowadzi król Oruc, powierzając jej pośrednictwo w sprawie związanej z królewską sukcesją. Szczególnie w chwili, gdy jej ojca nie było w zaniku. Oruc musiał celowo zaplanować wysłanie go do Lakon w tym czasie. Zgodnie z obowiązującymi zasadami to lord Peace powinien kierować negocjacjami dotyczącymi tak ważnego aliansu.
Pojawiły się służebnice Nails i Calico. Udawały, że są pogodne i zadowolone, choć najwyraźniej zostały wyrwane z głębokiego — a w przypadku Calico pijackiego — snu. Patience wybrała suknię i perukę, po czym pozwoliła się ubierać, bezwolna jak lalka.
— Wezwanie do króla — powtarzała Nails bez przerwy — to wielki honor dla córki niewolnika.
Patience denerwowało nazywanie jej ojca niewolnikiem, wiedziała jednak, że przez Nails nie przemawia złośliwość, jedynie głupota. A jak mawiał jej ojciec, nigdy nie należy złościć się na głupców za to, że są głupi! Lepiej, gdy nie ukrywają swojej głupoty, powtarzała sobie Patience. Sprawy stają się wtedy jasne i przejrzyste.
Kiedy kobiety skończyły jej toaletę, zaczynało właśnie wschodzić słońce. Patience odprawiła pokojówki i otworzyła małe mosiężne pudełko, zawierające przedmioty przydatne dla dyplomaty. Ojciec i Angel uznali, że jest już wystarczająco duża, i pozwolili jej dyskretnie ich używać.
Wyjęła linkę, która mogła służyć do samoobrony. Splot wykonany był z niezwykle mocnego, prawie przezroczystego plastiku. Wystarczyło lekko przycisnąć linkę do ciała, by je przeciąć. Na obu końcach znajdowały się węzły, tak że Patience mogła się posługiwać linką nie raniąc sobie palców.
Комментарии к книге «Glizdawce», Орсон Скотт Кард
Всего 0 комментариев