— Słabą stroną prognozy socjologów jest brak danych o Kosmitach. Musieli przyjąć do założeń darte o tych”, których nam tu przysłali i to, co tamci zechcieli nam o sobie powiedzieć. Znamy więc ich siłę ale też tylko siłę. Mają swoje roboty, są nieliczni, są długowieczni, ale mają też przecież, do licha, jakieś słabe punkty. Może istnieje jakiś czynnik albo zespół czynników, który mógłby podważyć przepowiednie nieuchronnego zniszczenia Ziemi. Gdybyśmy wiedzieli o czymś takim, mogłoby to pokierować naszymi działaniami, zwiększyć szansę przetrwania Ziemi.
— Czy nie lepiej byłoby posłać socjologa, panie Sekretarzu?
Mmmm pokręcił głową — Gdybyśmy mogli wysłać kogo chcemy, już dawno byśmy wysłali. Przewidywania pochodzą sprzed dziesięciu lat. Pierwszy raz mamy możliwość wysłania kogoś. Prosili o detektywa i odpowiada to nam. Detektyw jest także socjologiem, praktykującym socjologiem, inaczej nie byłby dobrym detektywem.
Z pańskich akt wynika, że jest pan dobry.
— Dziękuję, panie sekretarzu — odpowiedział odruchowo Baley — A jeśli znajdę się w kłopocie?
Minnim wzruszył ramionami — Ryzyko należy do pańskiego zawodu. — Zakończył sprawę machnięciem ręki — Tak, czy owak, musi pan lecieć. Wyznaczono termin i statek czeka.
Baley zesztywniał — Czeka? Kiedy mam lecieć?
— Pojutrze.
— Wrócę więc do Nowego Jorku. Moja żona…
— My z nią pomówimy — Nie powinna wiedzieć, co pan porabia.
Uprzedzimy ją, by nie czekała na wiadomości.
— To nieludzkie! Muszę ją widzieć. Mogę jej już nigdy nie zobaczyć.
— Może, to co powiem wyda się panu jeszcze bardziej (nieludzkie, ale przecież każdego dnia ryzykuje pan, pełniąc służę, że ona może już nigdy pana nie zobaczyć. Trzeba wypełniać swoje obowiązki agencie!
Fajka Baleya zgasła przed kwadransem. Nie zauważył tego nawet Nie mieli mu nic więcej do powiedzenia. Niczego nie Wiedzieli o morderstwie. Ponaglano go tylko aż do chwili gdy stanął, wciąż nie mogą w to uwierzyć, u stóp statku kosmicznego.
Statek przypominał gigantyczne, wymierzone w niebo działo Baley drżał w ostrym powietrzu pod otwartym niebem. Była noc (Baley był za to wdzięczny) tak głęboka jakby czarne ściany wokół stapiały się z czarnym sklepieniem nad głową. Niebo było zakryte chmurami. Bywał już w planetariach ale jasna gwiazda, która przebiła się przez rozdarcie w chmurach, przykuła jego uwagę.
Mała, odległa iskierka. Patrzył na nią bez lęku, z ciekawością.
Комментарии к книге «Nagie słońce», Isak Asimov
Всего 0 комментариев