— Nic ma mowy o Szpiegowaniu. Będzie pan robić to, o co proszą. Wystarczy mieć oczy otwarte. Niech pan obserwuje! Analiza i interpretacja pańskich spostrzeżeń będzie już rzeczą specjalistów — Wygląda to na kryzys, panie sekretarzu.
— Z czego pan to wnioskuje?
Ta misja, to ryzyko. Kosmici nas nienawidzą. Mimo najlepszych chęci i mimo zaproszenia, mogą spowodować zatarg na skale, międzygwiezdną. Rząd mógł bez trudu się wykręcił Mogli powiedzieć że jestem chory. Kosmici panicznie boją się chorób. Nigdy by mnie nie wpuścili.
— Czy chce pan, żebyśmy tego spróbowali?
— Nie! Jeśliby rząd nie miał powodu mnie wysyłać, pomyśleliby sami o tym albo o czymś lepszym. Wynika z tego, że szpiegowanie jest sprawą istotną. A jeśli tak, musi być w tym coś więcej, niż głód informacji. To nie usprawiedliwiałoby ryzyka.
Baley liczył się z wybuchem gniewu jako środkiem nacisku, Minnim jednak tylko uśmiechnął się chłodno — widzę, że nie wystarczy panu to co nieistotne. Nie spodziewałem się zresztą niczego innego. Podsekretarz pochylił się przez biurko ku Baleyowi.
— O tym, co panu powiem, nie wolno panu z nikim rozmawiać, nawet ż ludźmi z rządu. Nasi socjologowie doszli do pewnych wniosków dotyczących stanu Galaktyki. Mamy pięćdziesiąt Światów Zaziemskich, słabo zaludnionych, zrobotyzowanych, potężnych, z ludnością zdrową i długowieczną. My natomiast jesteśmy opóźnieni w rozwoju, żyjemy w tłoku, żyjemy krótko i pod dominacją tamtych.
Taki układ jest niestabilny.
— Wszystko jest niestabilne, na dłuższą metę.
— To jest niestabilne na krótszą metę. Zostało nam najwyżej sto lat. Nie dojdzie do tego za naszego życia ale mamy przecież dzieci. Staniemy się w końcu zbyt wielką groźbą dla Zaziemskich Światów, by pozwolono nam przeżyć. Jest nas osiem miliardów Ziemian i wszyscy nienawidzą Kosmitów.
— A oni wypchnęli nas z Galaktyki, przejęli korzyści z naszego handlu, wydają polecenia naszemu rządowi i traktują nas z pogardą.
Czego się spodziewają? Wdzięczności?
— Zgadza się. Zaakceptowano więc schemat wydarzeń: rewolta, stłumienie rewolty, znów rewolta, znów stłumienie i w ciągu stulecia Ziemia przestanie istnieć jako zamieszkały świat. To właśnie mówią socjologowie.
Baley poczuł się niepewnie. Nie podaje się w wątpliwość przewidywań socjologów i ich komputerów — Jeśli tak, czego spodziewa się pan po mnie?
Комментарии к книге «Nagie słońce», Isak Asimov
Всего 0 комментариев