Przyprowadziłem cię do niej, abyś ją poznał. Chciałbym cię nauczyć tego, co sam do niej czuję — szacunku i miłości. Jest ona moim domem, domem mojego ojca, przyjaciół, domem mego plemienia — Szewanezów. Żywi nas i odziewa, cieszy nas swoim pięknem, ale potrafi też uczyć strachu. Patrz, oto z najstarszych olbrzymów drzew, z ich gałęzi spadają aż do ziemi ciemne płaszcze mchu — zielone i brunatne. Kiedy zaś na pień padnie promień słońca, kora zalśni srebrem, jak głowa stuletniego wojownika. Pamiętaj, że puszcza pełna jest duchów, które potrafią być łagodne i przychylne, ale które też, jeśli zmącisz ich spokój, nie okażą litości. Las żyje. Nawet ten, który utkał drobną pajęczynę pomiędzy pniami, zuzi-pająk, ma duszę. Cóż dopiero wielkie drzewa i zwierzęta!
Powtarzam więc: bądź ostrożny i szanuj stare prawa puszczy!
Poznawać ją będziemy wspólnie. Stań się moim towarzyszem i przyjacielem. Spędzimy razem wiele lat, wiele Wielkich i Małych Słońc, nauczę cię naszych pieśni i tańców, poznasz losy naszego plemienia — plemienia wolnych po dziś dzień Indian Szewanezów.
Zaprowadzę cię do mojej wioski. Przyjdziemy do niej po raz pierwszy w Miesiącu Lecącego w Górę Księżyca. Jest to miesiąc śniegów i mrozów. Oglądasz się za siebie? Szukasz orła? Powrócił już do gniazda.
Chodź więc ze mną nad brzeg jednego z jezior.
Pierwsze promienie słońca padają na ośnieżony brzeg jeziora. Jezioro jest pokryte lodem, śnieg trzeszczy pod stopami, Duch Jeziora śpi spokojnie w Miesiącu Lecącego w Górę Księżyca. Nie obudzą go nasze głosy, choć mieszkamy blisko brzegu. Nasze tipi — namioty ze skór — ustawione są półkolem i tworzą szeroką podkowę, otwartą od strony jeziora.
Ramiona owej podkowy obejmują wielki plac, w którego środku tkwi pal totemowy z lipowego drzewa. Rzeźby na palu świadczą o tym, że jest to obóz pokolenia Sowy, ludzi wywodzących się od ptaka, który widzi w nocy.
Na samym szczycie pala czarownik Gorzka Jagoda wyrzeźbił wielką sowę o okrągłych oczach, czerwonym dziobie i szeroko rozpostartych skrzydłach. Poniżej ten sam ptak ma już zamiast skrzydeł ludzkie ręce i nogi, zakończone sowimi jeszcze szponami. Trzecia odmiana jest już całą ludzką postacią o głowie sowy; obejmuje ona figurę nagiego człowieka, wyobrażającą ojca całego plemienia Sowy.
Комментарии к книге «Ziemia Słonych Skał», Stanisław Supłatowicz
Всего 0 комментариев