«Planeta wygnania»

1176

Описание

Kolonia wysłanników Ligi Wszystkich Światów zmniejszyła się do zaledwie jednego miasta, Landinu. Minęło ponad dziesięć pokoleń odkąd przybyli na planetę krążącą wokół gwiazdy zwanej Eltatin, ale nadal czuli się tutaj obco. Byli przekonani, że Liga zapomniała o nich, ale wciąż żyli w izolacji od tubylczych plemion, choć sami utracili już większość ze swego Dziedzictwa. Czuli, że krok za krokiem, zmajestatyczną powolnością i pierwotnym uporem procesu ewolucji, ten świat ich zabijał. Tym razem z nadejściem długiej Zimy pojawiło się nowe zagrożenie: nadciągające w ogromnej liczbie hordy dzikich koczowników, ghalów. Aby przetrwać muszą zjednoczyć się przeciw ghalom z tubylczym plemieniem Askatewaru, lecz niełatwo przekonać do wspólnej walki plemię, które nie pamięta swej przeszłości.



6 страница из 111
читать на одной стр.
Настроики
A

Фон текста:

  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Аа

    Roboto

  • Аа

    Garamond

  • Аа

    Fira Sans

  • Аа

    Times

стр.

Wiał wiatr, świeciło słabe słońce. Gdzieś z ogromnej dali na zachodzie dobiegał nieustannie jakiś odgłos — potężny, kołyszący, kojący pomruk. Pod stopami miała twardy, gładki, bezkresny piasek. Zaczęła biec dla samej radości pędzenia przed siebie. Po chwili przystanęła, roześmiała się upojona biegiem i spojrzała na ogromne przęsła wiaduktu kroczące z powagą tuż obok cieniutkiej, nierównej kreseczki odcisków jej stóp. Znów pobiegła i znów się zatrzymała, żeby nazbierać srebrzystych muszli na wpół zakopanych w piasku. Barwne niczym garść kolorowych kamyków miasto farbornów rozsiadło się za jej plecami na brzegu urwiska jak ptak na grzędzie. Nim sprzykrzył się jej słony wiatr, bezmiar przestrzeni i samotność, dotarła aż do wielkiej skały, która teraz wyrosła czarną ścianą między nią a słońcem.

W jej długim cieniu czaił się chłód. Wzdrygnęła się i by wydostać się z tego cienia, znów zaczęła biec, trzymając się jak najdalej od czarnej bryły skały. Chciała sprawdzić, czy słońce stoi już bardzo nisko i ile jeszcze musiałaby biec, żeby zobaczyć pierwsze fale morza.

Nagle z poszumu wiatru wyłowiła uchem jakieś słabe i niskie wołanie, wołanie tak dziwne i natarczywe, że stanęła jak wryta, obejrzała się ze strachem na wielką czarną wyspę wyrastającą spośród piasków. Czy to gniazdo czarowników przyzywało ją do siebie?

Z pozbawionego poręczy wiaduktu, sponad jednego z filarów, który wspierał się już na samej skale wyspy, hen, z daleka i wysoka wołała do niej jakaś maleńka, czarna postać.

Okręciła się na pięcie i rzuciła do ucieczki, gdy nagle coś kazało jej się zatrzymać i odwrócić. Owładnął nią paniczny strach. Chciała uciekać, ale nie mogła zrobić ani kroku. Była śmiertelnie przerażona. Stała drżąc na całym ciele, słysząc w uszach narastający ryk. Czarownik z czarnej skały omotywał ją pajęczyną uroku. Z wyciągniętymi rękami powtarzał raz po raz coraz bardziej naglące, niezrozumiałe słowa, z trudem przebijające się przez szum wiatru, słowa jak krzyk morskich ptaków: „ska, ska, ska!” Ryk rozbrzmiewający jej w uszach przybrał na sile tak bardzo, że przypadła ze strachu do ziemi.

Комментарии к книге «Planeta wygnania», Урсула К. Ле Гуин

Всего 0 комментариев

Комментариев к этой книге пока нет, будьте первым!

РЕКОМЕНДУЕМ К ПРОЧТЕНИЮ

Популярные и начинающие авторы, крупнейшие и нишевые издательства