Zreflektował się natychmiast.
— Oczywiście… — wymamrotał — wszystko w porządku. Mógł pan jechać bezpośrednim, prosto na płytę — mówił szybko, więcej niż uprzejmym tonem. Była to uprzejmość, jaką okazuje się nie lubianemu profesorowi, który ma nas egzaminować.
Nie odezwałem się. Boy. Także relikt ery turystyki.
Oczywiście, że mogłem jechać prosto na płytę. Mogłem wylądować pociskiem załogowym koło trapu i wsiąść do promu bez jednego słówka. Mogłem na dobrą sprawę wszystko. Jak każdy z nas. Było nas tylko tysiąc na te paręnaście miliardów ludzi. A to, czego nie mogłem i tak nie przyszłoby mi nigdy do głowy, I co z tego? Tym bardziej wolno mi chyba przyjść jak każdemu innemu, kupić bilet i zafundować sobie całą tę ceremonialną procesję. I żadna ryba z błazeńską czapką nie powinna się tym interesować.
* * *Prom był starym pudłem. Jego chemiczne silniki pracowały tak głośno, że w kabinie zaległa nagle głucha cisza, cisza, jaka w ogóle nie zdarza się w naturze. Ilość decybeli przekroczyła widać wartość krytyczną, co automatycznie unieruchomiło fonty. Każdy z nas nosił te głośniczki wszyte w skórę, za uchem. Kiedy natężenie dźwięków dochodzących z zewnątrz przekraczało dopuszczalną barierę, fonty zaczynały emitować fale zsynchronizowane z falami hałasu. Bez względu na jego źródło.
Nic dziwnego. Najzwyklejsza w świecie interferencja. Ale faktem jest, że te lilipucie odbiorniki i nadajniki równocześnie, odegrały doniosłą rolę w dziele przezwyciężania ubiegłowiecznego kryzysu cywilizacyjnego. Obliczono, że połowa masowych samobójstw, plagi dwudziestego pierwszego wieku, była popełniana przez ludzi dotkniętych psychozą, której źródeł doszukano się we wszechobecnym hałasie. Tylko, jak to zwykle bywa z uzdrawiaczami, popadli oni ze skrajności w skrajność. W każdym kiosku można było kupić aparacik, który tłumił wszystkie, nawet najcichsze dźwięki, odbierane przez ludzkie uszy. W efekcie powstały nowe psychozy, równie groźne. Ludzie stawali się apatyczni, wpadali w melancholię, dostawali obłędu. Wreszcie skonstruowano fonty, na zasadzie złotego środka. Każdej żywej istocie potrzebne jest tło akustyczne.
Комментарии к книге «Strefy zerowe», Bogdan Petecki
Всего 0 комментариев