Vickers pozwolił gazecie zsunąć się na schody werandy i siedział rozglądając się po ogrodzie pełnym kwiatów i przygrzewającego słońca. W okolicy panowała cisza, tak jakby ogród był na końcu świata i nie istniało nic poza nim. Cisza składała się z wielu elementów, złotych promieni słonecznych, szelestu letnich liści unoszonych wiatrem, ptaków, kwiatów, zegara słonecznego, drewnianego płotu ze sztachetami, który wymagał odnowienia oraz starej sosny, umierającej cicho i spokojnie, bez pośpiechu, będącej za pan brat z trawą, kwiatami i innymi drzewami.
Tutaj nie było plotek ani zagrożeń. Tutaj w sposób naturalny, oczywisty, akceptowało się fakt, że czas ucieka, że po lecie nadchodzi zima, że po nocy nastaje dzień, a życie, którym każdy z nas dysponuje, jest raczej bezcennym darem niż prawem, o które człowiek musi walczyć z innymi żyjącymi istotami.
Vickers spojrzał na zegarek i stwierdził, że już czas ruszać w drogę.
3Eb, mechanik samochodowy, podciągnął swoje umazane smarem spodnie i wpatrywał się w niego przez chmurę dymu z papierosa, który tkwił w kąciku usmolonych ust.
— Wiesz, jak to jest, Jay — tłumaczył się. — Nie naprawiłem twojego samochodu.
— Miałem jechać do miasta — powiedział Vickers — ale jeśli mój samochód nie jest naprawiony…
— Nie będziesz już potrzebować tego samochodu. Właściwie chyba właśnie dlatego go nie naprawiłem. Powiedziałem sobie, że to czysta strata pieniędzy.
— Nie jest z nim tak źle — zaprotestował Vickers. — Może wygląda na zdezelowany, ale przejedzie jeszcze wiele setek kilometrów.
— On już ma na liczniku setki kilometrów. Ale na pewno i tak kupisz ten nowy samochód Forever.
— Forever? Wieczny? — powtórzył Vickers. — Co za dziwna nazwa dla samochodu.
— Nie, wcale nie jest dziwna — uparł się Eb. — Ten samochód naprawdę jest wieczny. Dlatego właśnie nazwali go Forever, bo będzie jeździł przez wieczność. Wczoraj był tu mój kumpel, opowiedział mi o nim i spytał, czy nie wziąłbym jednego, a ja powiedziałem mu, że pewnie, a ten kumpel odpowiedział, że dobrze robię, bo już wkrótce nie będą sprzedawać żadnych innych marek, tylko tę.
— Zaraz, zaraz — powstrzymał go Vickers. — Może i nazywa się Forever, ale na pewno nie będzie jeździł przez wieczność. Nie istnieją niezniszczalne samochody. Może pojeździ dwadzieścia lat, może nawet tak długo, jak będzie żyć jego właściciel, ale na pewno nie wiecznie.
Комментарии к книге «Pierścień wokół Słońca», Клиффорд Саймак
Всего 0 комментариев