Założył ją na głowę. Poprawił okulary przeciwsłoneczne z filtrem chroniącym oczy przed promieniowaniem ultrafioletowym. (właściwie od dobrych dwudziestu lat filtry takie nie były potrzebne, ale okulary nadal profilaktycznie produkowano wedle starej technologii). Popatrzył w zadumie na swoje skórzane kamaszki. Były pokryte jak wszystko wokół pyłem zerodowanego betonu, ale porzucił myśl, aby doczyścić je poślinioną chustką do nosa. I tak po minucie nie widać było by żadnej różnicy. Westchnął i z kieszeni szortów wydobył złoty zegarek kieszonkowy. Otworzył kopertę i wsłuchując się w pierwsze tony Mazurka Dąbrowskiego wygrywane przez ukrytą pozytywkę śledził skaczące arabskie cyfry. Wreszcie zatrzasnął go. Miał jeszcze chwilę czasu. Poprawił główkę wiecznego pióra wystającą mu z kieszeni i wolnym niemal spacerowym krokiem ruszył w stronę wykopu. Najbliższą godzinę musiał poświęcić gościom i należało wydać dyspozycje studentom.
To był dobry wykop. Koparka usunęła zaledwie czterometrową warstwę zerodowanego miału betonowego, gdy odsłoniło się coś ciekawszego. Sądząc po wyglądzie trafili na kawałek ulicy z lat dwudziestych dwudziestego wieku pokrytej kocimi łbami. Profesor pochylił się nad wykopem. Przez chwilę lustrował go spokojnie wzrokiem. Studenci odłożyli narzędzia i stanęli tak, aby odsłonić mu widok. Wykop przygotowany był po partacku. Najwyraźniej nie nadążali, ale jeszcze dwa czy trzy sezony i doszkolą się. Czerwono połyskiwała siatka laserowych promieni tnąca dno na kwadraty o boku jednego metra. Za wcześnie ją ustawili. Nie miał specjalnej ochoty na nich krzyczeć. Lepiej było wyjaśnić błędy. Będzie na to czas wieczorem. Uśmiechnął się do nich i zaczął wydawać polecenia jasnym spokojnym rzeczowym tonem.
— Zwińcie siatkę. Szkoda marnować baterii. Zabezpieczcie ściany wykopu za wyjątkiem najniższej części. Zdejmijcie niwelację w co najmniej osiemdziesięciu punktach. Doczyśćcie nawierzchnię, dotnijcie dół profili i przygotujcie wszystko do rysowania i fotografowania a ja zajmę się naszymi gośćmi.
— Wybrać ziemię z pomiędzy bruku? — zapytała jedna ze studentek.
Miała rude włosy. Endemiczna cecha. Jeszcze rzadsza niż niebieskie oczy.
— Tylko wymiećcie. Chcę, żeby wyglądało to jak w chwili użytkowania a nie bezpośrednio po ułożeniu.
Studenci kiwnęli głowami.
— Dobrze. Czy macie jakieś pytania?
— Profil od północnej strony strasznie pyli — powiedział Jakub Wilkowski. — Może polać go wodą?
Комментарии к книге «Największa tajemnica ludzkości», Анджей Пилипюк
Всего 0 комментариев