«Góry Majipooru»

1553

Описание

Fatalny zbieg okoliczności sprawia, że Harpirias, błyskotliwy młodzieniec z arystokratycznego rodu, zamiast objąć urząd na Górze Zamkowej, zostaje wysłany na odległy kontynent Zimroel w roli ambasadora. Niespodziewanie otwiera się przed nim szansa zmiany losu: ma poprowadzić wyprawę na daleką Północ w poszukiwaniu zaginionej grupy paleontologów. W górach Majipooru czyhają jednak niebezpieczeństwa, które trudno przewidzieć… Bogactwu świata słonecznej planety Majipoor i rozmachowi narracji dorównuje psychologiczna prawda w konstrukcji postaci jego bohaterów.



4 страница из 113
читать на одной стр.
Настроики
A

Фон текста:

  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Аа

    Roboto

  • Аа

    Garamond

  • Аа

    Fira Sans

  • Аа

    Times

стр.

— To zamarznięte rzeki — wyjaśnił. — Zamarznięte rzeki spływające w dół, ale powoli, bardzo powoli, zaledwie kilka stóp na rok.

Zamarznięte rzeki. Rzeki lodu? Jak to możliwe?

A teraz znalazły się przed nimi Siostry Bliźniacze, Shelvokor i Malvokor, których nie można było ominąć. By dotrzeć do celu, należało się na nie wspiąć. Dwa wielkie, regularne skalne bloki stały tuż obok siebie, wręcz przerażająco ogromne i tak wysokie, że nie można było określić nawet ich wysokości. Szczyty przykrywał biały całun nawet od południowej strony i kiedy patrzyło się na nie w słoneczny dzień, po prostu oślepiały. Dzieliła je stroma, wąska przełęcz, którą zdaniem Korinaama powinni pokonać już, od razu: z przełęczy wiał wiatr, zmiatał wszystko na swej drodze, nie przypominał niczego, co Harpirias na ogół nazywał wiatrem: mroźny, złowrogi, przenikliwy, niosący oznaki gwałtownej burzy śnieżnej. Burzy śnieżnej w lecie!

— I co? — spytał Korinaam.

— Czy naprawdę sądzisz, że powinniśmy ryzykować?

— Nie mamy wyboru.

Na te słowa Harpirias wzruszył ramionami i wpełzł za Metamorfem do ślizgacza. Korinnam dotknął kontrolek; pojazd ruszył, a za nim podążyły inne.

Przez pewien czas wspinaczka wydawała się czymś równie niecodziennym co pięknym. Śnieg padał lśniącymi, niesionymi wichrem pasmami, tańczącymi i wirującymi szaleńczo w tempie narzuconym przez porywisty wiatr, powietrze lśniło blaskiem jego płatków. Miękki biały płaszcz otulił czarne ściany przełęczy.

Lecz po pewnym czasie zamieć się nasiliła, a biały płaszcz zaciskał się wokół nich coraz ciaśniej i ciaśniej. Harpirias nie widział już niczego oprócz bieli, ani po lewej, ani po prawej stronie, ani przed sobą, ani za sobą, ani u góry, ani u dołu… istniał tylko śnieg, wyłącznie śnieg, ciasna opończa śniegu.

Drogę trudno było dostrzec. Na cud zakrawało, że Korinaan w ogóle coś widzi, już nie wspominając o tym, że udaje mu się przeprowadzać ślizgacz przez kolejne ostre zakręty.

Choć wewnątrz pojazdu było dość ciepło, Harpirias zadrżał… i nie umiał już powstrzymać dreszczy. Z dołu widział przecież fragmenty drogi przez przełęcz i wiedział, że jest ona kręta, zdradziecka, że wspinając się między dwiema gigantycznymi górami wiedzie od jednej niezgłębionej przepaści do drugiej — nawet jeśli ślizgacz nie spadnie w jedną z nich na którymś z ostrzejszych zakrętów, istniały duże szansę, że wiatr porwie go i rzuci na zbocze.

Комментарии к книге «Góry Majipooru», Роберт Силверберг

Всего 0 комментариев

Комментариев к этой книге пока нет, будьте первым!

РЕКОМЕНДУЕМ К ПРОЧТЕНИЮ

Популярные и начинающие авторы, крупнейшие и нишевые издательства