«Szmira»

2357

Описание

Siedziałem, patrzyłem na czerwonego mercedesa i dumałem o Cindy. I świerzbiło mnie, żeby wziąć się do działania. Pomyślałem, że może warto zakraść się do domu. Może zdołam podsłuchać, jak Cindy rozmawia przez telefon? Może wpadnę na jakiś trop? Pewnie, że było to niebezpieczne. Sam środek dnia. A ja uwielbiam ryzyko. Sprawia, że uszy mi dzwonią, a zwieracz w tyłku mocniej się ściska. Żyje się raz, no nie? Chyba że jest się Łazarzem. Biedny skurwiel, musiał zdychać 2 razy. Ale ja jestem Nick Belane. Po jednej kolejce zsiadam z karuzeli. Świat należy do odważnych.



1 страница из 103
читать на одной стр.
Настроики
A

Фон текста:

  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Аа

    Roboto

  • Аа

    Garamond

  • Аа

    Fira Sans

  • Аа

    Times

стр.
Charles Bukowski Szmira

Przełożył Tomasz Mirkowicz

Tytuł oryginału: Pulp

First published by Black Sparrow Press, 1994 Copyright © 1994 by Linda Lee Bukowski

For the Polish edition copyright © 1997 by Noir sur Blanc, Szwajcaria Ali rights reserved For the Polish translation copyright © 1997 by Tomasz Mirkowicz

Dedykowane złemu pisarstwu

1

Siedziałem u siebie w biurze; umowa najmu mi wygasła i McKelvey rozpoczął postępowanie, żeby mnie wyrzucić. Było gorąco jak diabli, a klimatyzacja nie działała. Po biurku lazła mucha. Trzepnąłem ją otwartą dłonią i wyeliminowałem z gry. Wycierałem rękę o prawą nogawkę spodni, kiedy zadzwonił telefon.

Podniosłem słuchawkę.

– Tak?

– Czytał pan Celine'a? – spytał kobiecy głos. Bardzo zmysłowy głos. A ja od dawna byłem sam. Od stu lat.

– Celine'a? – powtórzyłem. – Hmmm…

– Chcę Celine'a. Muszę go mieć.

Głos był wyjątkowo zmysłowy; czułem, że mnie bierze.

– Celine'a? – spytałem. – Muszę znać okoliczności sprawy.

Niech mi pani wszystko opowie. Niech pani nie przestaje mówić…

– Zapnij pan rozporek – rzekła.

Spojrzałem w dół.

– Skąd pani wiedziała?

– Nieważne. Chcę Celine'a.

– Celinę nie żyje.

– Nic podobnego. Ma go pan znaleźć. Chcę go.

– Mogę najwyżej znaleźć jego kości.

– Nie, ośle jeden, on żyje!

– Gdzie?

– W Hollywood. Słyszałam, że często wpada do antykwariatu Reda Koldowsky'ego.

– Więc dlaczego sama go pani nie znajdzie?

– Bo najpierw chcę wiedzieć, czy to rzeczywiście Celinę.

Muszę mieć pewność, całkowitą pewność.

– Ale dlaczego zwraca się pani z tym do mnie? W mieście jest ze stu detektywów.

– John Barton polecił mi pana.

– A tak, Barton. No to niech pani słucha, muszę dostać zaliczkę. I musi pani wszystko omówić ze mną nie przez telefon, tylko osobiście.

– Będę za kilka minut – oznajmiła.

Odłożyła słuchawkę. Zapiąłem rozporek.

I czekałem.

Weszła.

No, nie kłamię, na sam jej widok zacząłem się ślinić. Kieckę miała tak obcisłą, że o mało nie pękały szwy. Babka musiała przepadać za koktajlami czekoladowymi. Jej obcasy przypominały małe szczudła. Szła niczym kulawy pijaczek, zataczając się na boki. Jeden ponętny zawrót głowy.

– Niech pani siada – powiedziałem.

Usiadła i skrzyżowała nogi tak wysoko, że niemal wypadły mi gały.

– Miło mi panią widzieć – oświadczyłem.

Комментарии к книге «Szmira», Чарльз Буковски

Всего 0 комментариев

Комментариев к этой книге пока нет, будьте первым!

РЕКОМЕНДУЕМ К ПРОЧТЕНИЮ

Популярные и начинающие авторы, крупнейшие и нишевые издательства