Bo istniał już w mojej wyobraźni przed prologiem. Był tam od pierwszego słowa "S@motności…", które wstukałem z klawiatury mojego komputera. Nie było tam jeszcze ani drugiego rozdziału ani środka ani epilogu. Ale był post-epilog. Stworzyłem go w Berlinie, na Dworcu Lichtenberg na ławce o pólnocy 18 sierpnia 1998 roku, gdy zaczynały się moje urodziny, a ja tam na tej ławce czekałem na pociąg do Frankfurtu/Menem. Nie umieściłem go w manuskrypcie "S@motności…", który wysłałem do wydawnictw "Czarne" i "Prószynski i S-ka" ponieważ wydawało mi się wówczas, że nie jest potrzebny tej książce. Ale teraz, 3 miesiące po wydaniu "S@motności…" i po kilkuset e-Mailach, mam uczucie, że się myliłem. Dlatego spisałem te myśli zi zgodziłem się na ich opublikowanie.
Piętnaście Minut PoźniejON: Z kieszeni marynarki wyjął plik niebieskich banknotów. Wszystkie jakie miał. Jeden schował z powrotem do kieszeni, a resztę położył obok popielniczki z tlącym się cygarem. Ostrożnie, aby nie strącić popiołu, podniósł je i zanurzył ustnik w winie, po czym zaciągnął się głęboko. Wypuścił powoli dym, podniósł kieliszek do ust, zamknął oczy – jak robią to ludzie przy pocałunku – i w skupieniu delektował się smakiem. Przy pocałunku zamyka się oczy, aby wzmocnić inne zmysły; on też chciał teraz intensywniej poczuć smak. Chciał ten smak zabrać ze sobą. Na zawsze. Francuski Cabernet Sauvignon rocznik 1996. Na pożegnanie.
Wypił wino, zostawiając trochę na dnie kieliszka. Żarzący się koniec cygara zanurzył w resztce. Zgasło z sykiem. Kieliszkiem przycisnął banknoty do blatu. Wstał i bez słowa ruszył do wyjścia.
Ogromne, obite czarnym welwetem drzwi, sterowane kamerą na podczerwień, rozsunęły się i zamknęły za nim. Zapadła cisza. Natalie Cole zniknęła wraz z trzaskiem elektrycznej zapadki w drzwiach i teraz śpiewała o miłości tylko dla tych, co zostali w barze. Jasność, cisza i chłód hotelowego holu otrzeźwiły go. Czuł się jak tuż po przebudzeniu, kiedy pamięta się jeszcze w szczegółach sen i chciałoby się do niego jak najszybciej powrócić. Pamiętał, że gdy był dzieckiem, czasami mu się to udawało. Wracał do snu w miejscu, gdzie go z niego wyrwano i śnił dalej.
Ale to było dawno. Teraz powrócił do świata. Zupełnie innego świata.
Tak, w barach powstawały i rozpadały się całe kawałki cywilizacji.
Комментарии к книге «S@motność w sieci. 15 Minut Poźniej», Януш Вишневский
Всего 0 комментариев