Stryjkowi, przyjaciołom, a zwłaszcza przyjaciółkom z Bacówki,
a także wszystkim, którzy Bacówkę kochają. Wprawdzie większość
tego, co się dzieje w powieści, to fikcja, ale przecież wiemy,
że TU WSZYSTKO MOŻE SIĘ ZDARZYĆ…
Zdali!
Powinnam być dumną Matką Polką, bo Kuba miał drugą lokatę, a Sławka piątą, spisali mi się koncertowo, znajomi będą gratulować, dzieciaki szczęśliwe, a ja siedzę w łazience i zalewam się łzami! Matka kretynka.
Eulalia Manowska spojrzała w lustro krytycznie.
W istocie, było co krytykować. Jeżeli kobieta w wieku lat czterdziestu ośmiu leje łzy w sposób niepohamowany, zapominając na dodatek o uprzednim zmyciu malatury z twarzy, skutki muszą być straszne.
Westchnęła głęboko i odkręciła buteleczkę z francuskim płynem do demakijażu.
Ani kropli. Będzie musiała umyć twarz wodą z kranu, co jak wiadomo, jest bardzo szkodliwe dla skóry, wysusza ją okropnie i powoduje natychmiastowe tworzenie się milionów nowych zmarszczek.
I cóż takiego – zmarszczki! W końcu jest już stara i najwyższa pora na zmarszczki. To głupota, udawać przed sobą, że się ma czterdzieści lat, podczas gdy się ma ich czterdzieści osiem.
Dlaczego miała Bliźniaki dopiero tuż przed trzydziestką? Gdyby zdecydowała się na macierzyństwo, mając lat dwadzieścia, to by miała dopiero trzydzieści dziewięć!
Zostanie sama. Samotna stara kobieta.
– Mamunia, zrozum – tłumaczył jej Bliźniak Starszy (o pół godziny) jakiś miesiąc temu. – Na naszym uniwerku nie ma astronomii. Ja po prostu muszę jechać do Torunia, no, muszę. Ale nie martw się na zapas. Może nie zdam.
– Nie waż się tak myśleć – warknęła do własnego dziecka. – I nie zwracaj uwagi na starą matkę. Serce matki jest nieracjonalne, musi się mazać. A ty rób swoje. Sławka natomiast mogłaby zostać w Szczecinie.
– Mamuś, zlituj się, sama kończyłaś w Poznaniu!
– Bo wtedy u nas w ogóle nie było uniwersytetu. Dobrze, ja wszystko rozumiem. Różnica poziomów. Może za jakieś dwieście lat moje dzieci uznają, że wystarczy im wykształcenie szczecińskie…
Bliźniaki potarmosiły Eulalię i poszły kuć.
A przed chwilą dzwonił Kuba z wiadomością, że zdał. Sławka też zdała, tylko nie mogła się do matki dodzwonić, więc powiedziała to jemu, a jutro wracają oboje.
Комментарии к книге «Romans na receptę», Monika Szwaja
Всего 0 комментариев