Krysi Kajewskiej, Rafałowi Sory i Sławkowi Solarkowi – z wielkim podziękowaniem za wszystkie wspólne realizacje (dotychczasowe i – miejmy nadzieję – kolejne)…
Ilonkę Karamboł dedykuję z sympatią Madzi Nieniewskiej z Polskiego Radia Szczecin.
Wszystkie audiofilia – Adamowi Iwaszkiewiczowi, serdecznie!
Fioletowego jeepa – koledze Robertowi Romanowiczowi…
Mopsa Gizmo – mopsowi Gizmo, chociaż wątpię, żeby mu się chciało przeczytać.
A komisarza Tomasza pani Agnieszce Zimnej ze Śląska.
Dziękuję też bardzo pięknie Ani, Pawłowi i Wszystkim, którym zawracałam głowę (czasem po nocach, a czasem przeszkadzając w zakupach) głupimi pytaniami.
Szanowni Czytelnicy, uprzejmie zawiadamiam, że tę książkę napisałam wyłącznie dla zabawy. Oczywiście wszystko, co zostało tu przedstawione, jest fikcją, nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, jest wymyślone, nieprawdziwe… jakby to jeszcze określić, żeby nikogo nie kusiło poszukiwanie „drugiego dna”?… Nie ma żadnego dna. Jest niewinna rozrywka. Wyłącznie!
Ilonka Karambol powoli popadała w depresję.
Mąż, Jaromir Kopeć, którego kochała miłością pierwszą, choć ostatnimi czasy nieco jakby przykurzoną – ale była mu wierna, do diabła! – rzucił ją dla patykowatej miłośniczki wędkowania na ciepłym kanale koło Dolnej Odry. Sam był zapalonym wędkarzem, czego zupełnie nie rozumiała Ilonka – ale godziła się z tym, cholera jasna! – absolutnie natomiast nie podzielał namiętności żony do motoryzacji w ogóle i do pewnego dwuletniego jeepa cherokee w szczególności. Jaromir Kopeć miał jej chyba trochę za złe, że kupiła tego jeepa za pieniądze odłożone na budowę własnego domku – ale to były jej pieniądze, szlag by to trafił! – tatuś jej dał, kiedy spieniężył posiadłość otrzymaną w spadku po własnej babce (posiadłość była zresztą dość mikra, nawet na nówkę nie wystarczyła). Małżonek krzywo patrzył również na fakt, iż ulubiona zabaweczka Ilonki paliła nie mniej niż dwadzieścia litrów benzyny na sto kilometrów – a ile miała palić z pojemnością pięć przecinek dwa?
Szczególnie intensywnie Jaromir Kopeć nienawidził koloru karoserii samochodu swojej żony – soczystego fioletu przypominającego Clematis Jackmani w pełni rozkwitu.
Rozwiedli się jak ludzie kulturalni, bez orzekania o winie.
Комментарии к книге «Powtórka z morderstwa», Monika Szwaja
Всего 0 комментариев