Siedzę w kuchni i gapię się smętnie w okno. Ilekroć siedzę w kuchni i się gapię, od razu mnie nachodzą jakieś niespokojne myśli. Co będzie ze wszechświatem, skoro się tak ociepla i ociepla w jednej gazecie, a znowu w innej oziębia i oziębia? W tej drugiej gazecie przypomnieli, że co dziesięć tysięcy lat jest epoka lodowcowa i właśnie te dziesięć tysięcy lat mija, nie wiem, czy dokładnie obliczyli, w tym czy w przyszłym roku. Świat jest doprawdy straszny, jak człowiek zajrzy do prasy. Epoka lodowcowa! Oby po maturze Tosi!
Zaraz wszedł do kuchni i skoczył na blat prowokująco. A co mi tam, niech sobie chodzi po blacie, skoro świat i tak zaraz przestanie istnieć. I na dodatek ten Mars zbliża się do nas na bardzo niebezpieczną odległość. Czy to nie idiotyczne, że używa się słowa odległość, jeśli coś się zbliża? Powinno się mówić bliskość. Jakby nie dość tego, to na Wenus może być życie, okazuje się, mimo że tam jest pięćset stopni Celsjusza. Ciekawe, jak zmierzyli, skoro nie byli. I czy przypadkiem termometry nie palą się w takiej temperaturze? Ale na Wenus jakieś żyjątka asymilują siarkę i z tego żyją.
Zupełnie jak Eksio, siarka to jego ulubione środowisko. Jak nie zrobi awantury, to jest chory. Tosia wróciła od niego po spędzonej tam sobocie i niedzieli. Mówi, że tatuś ma andropauzę, bo cały czas się piekli, jakby mu się coś w życiu psuło, a Joli nie ma, bo się zapisała na jakieś studia podyplomowe i w soboty i niedziele nie bywa w domu. I że tatuś musi opiekować się małym, i jest zdenerwowany, nie wiadomo dlaczego. Joli się wcale nie dziwię. Jak bym była mądrzejsza, to też bym się zapisywała na jakiekolwiek kursy, byleby mieć od niego chwilę spokoju. Choćby dziś! Gdybym z nim była. Ale szczęśliwie nie jestem i nie muszę się zapisywać na żadne podyplomowe. I w ogóle co się ze mną dzieje? Czyja zwariowałam?
– Złaź w tej chwili! – krzyknęłam na Bogu ducha winnego Zaraza.
Dlaczego u Uli koty nie wchodzą na blaty? A jej pies to nawet do tej części pokoju, w której jest wykładzina, nie wchodzi? Jak to możliwe, że u mnie Borys w łóżku, kiedy tylko zostawię otwarte drzwi, a koty wszędzie? Nikt się ze mną nie liczy.
Zaraz zeskoczył z blatu i spojrzał na mnie z wyrzutem. Odsunęłam gazety, które miały podnieść IQ, a odmóżdżyły mnie prawie zupełnie, i otworzyłam puszkę. Z kredensu zeskoczył Potem.
Комментарии к книге «Ja wam pokażę!», Катажина Грохоля
Всего 0 комментариев