Dla Mic
PODZIĘKOWANIEZa wszystko winię Kena MacLeoda.
To on skłonił starego wojownika do powrotu z emerytury oraz zasugerował ćwiczenia cielesne.
Drobna mechaniczna destrukcja Zakalwe upełnomocniony;Nad miastem leniwe kłęby dymu,Czarne wormhole w jasnym Centrum Wybuchu;Czy powiedzieli ci już to, co chciałeś usłyszeć?Czy zmoczonego ulewą powódź złapała cięNa betonowym brzeguUfortyfikowanej wyspy?Wszedłeś między rozbite maszynyZ oczyma niezamglonymi od narkotykówSzukałeś sprzętu z innej wojny,Wypatrywałeś ducha i polotu, co zanikły.Pojazdy, statki, samoloty,Karabin, drona, pola sił to twe zabawki.Krwią i łzami ludziSpisałeś alegorię swego regresu;Nieśmiały poemat o twym wyniesieniuZ czystego i obszarpanego wdzięku.Ci, co cię znaleźli,Zabrali i przebudowali(„Chłopcze, teraz tylko ty i my,Nasze pociski nożowe, cios, szybkość, krwawy sekret:Droga do serca człowieka wiedzie przez tors!”)Uważali cię za zabawkę,Mały dzikus; atawizm z dalekich kresówUżyteczny, gdyż Utopia nie obfituje w wojowników.Ty jednak w sprytne scenariuszeChciałeś wpisać własne sceny.I gdy grałeś serio,Za naszą grą,Przez grymaśne gruczoły,Widziałeś własny sens,W kościach.To wyrafinowane życieNie mieszkało w ciałach.A co myśmy jedynie wiedzieli,Ty czułeś plazmą swych zmutowanych komórek.Rasd-Coduresa Diziet Embless Sma da’Marenhide na adres Sekcji Specjalnej Służby Kontaktu, Rok 115 (Ziemia, kalendarz khmerski), Oryginał maraiński, tłumaczenie własne. Nie opublikowany. Prolog— Powiedz mi, co to jest szczęście.
— Szczęście? Szczęście… to obudzić się w jasny wiosenny poranek po wyczerpującej pierwszej nocy spędzonej z piękną… namiętną… wielokrotną morderczynią.
— O cholera. Tylko tyle?
Trzymał w palcach kieliszek jak schwytaną istotę, pocącą się światłem. Płyn w kieliszku, tej samej barwy co obserwujące go, na wpół przykryte powiekami oczy, poruszał się sennie w słońcu, rzucając na twarz mężczyzny złotawe żyłkowane refleksy.
Комментарии к книге «Najemnik», Иэн Бэнкс
Всего 0 комментариев