Barbarze Bova,
którą charakter, mądrość i wyczucie uczyniły wspaniałym agentem i jeszcze lepszym przyjacielem.
Nigdy nie spłacę swojego długu wobec niej…
NIE JESTEM SOBĄMatko. Ojcze. Czy dobrze to robiłam?
Ostatnie słowa Han Qing-jao z „Boskich szeptów Han Qing-jao”Wang-mu usiadła na jednym z obrotowych krzeseł w niewielkim pomieszczeniu o metalowych ścianach. Rozejrzała się, oczekując widoku czegoś nowego i niezwykłego. Gdyby nie te ściany, pokoik mógłby być dowolnym gabinetem na świecie Drogi. Czysty, ale nie przesadnie. Umeblowany w stylu funkcjonalnym. Oglądała holo statków w locie: gładkie, opływowe myśliwce i promy, które nurkowały i wynurzały się z atmosfery, ogromne, zaokrąglone konstrukcje kosmolotów, które przyspieszały tak blisko prędkości światła, jak tylko jest to możliwe dla materii. Z jednej strony siła ostrej igły, z drugiej masywnego młota. Ale w tym pomieszczeniu nie było żadnej siły. Zwyczajny pokój.
I gdzie jest pilot? Musi tu być jakiś pilot, gdyż młody człowiek, siedzący naprzeciwko i mruczący coś do swojego komputera, nie zdołałby raczej kierować statkiem zdolnym do lotu szybszego niż światło.
A jednak właśnie to musiał robić, gdyż nie było tu drzwi prowadzących do innych pomieszczeń. Kosmolot z zewnątrz wydawał się mały, ten pokój z pewnością zajmował całą wewnętrzną przestrzeń. W kącie stały akumulatory magazynujące energię z baterii słonecznych na szczycie statku. W tej skrzyni, która wyglądała na izolowaną niczym lodówka, pewnie mieści się żywność i napoje. To tyle, jeśli idzie o systemy podtrzymywania życia. I gdzie się podział romantyzm podróży kosmicznych, jeśli niczego więcej nie trzeba? Zwyczajny pokój.
Комментарии к книге «Dzieci Umysłu», Орсон Скотт Кард
Всего 0 комментариев