Ściany sypialni mruczały do siebie łagodnie. Było to prawie poniżej granicy słyszalności — urywany cichy odgłos, niemożliwy jednak do pomylenia z jakimkolwiek innym dźwiękiem. Odgłos śmierci.
Ale to nie on obudził Birona Farrilla z ciężkiego, nie przynoszącego wypoczynku snu. Biron potrząsnął głową w daremnej walce z ciągłym brzęczeniem rozlegającym się ze stołu.
Z zamkniętymi oczami wyciągnął niezgrabnie rękę i nacisnął przełącznik.
— Halo — wymamrotał.
Z głośnika wylała się fala dźwięków. Były głośne i szorstkie, ale Biron nie zamierzał ich ściszać.
— Czy mogę rozmawiać z Bironem Farrillem?
Otwarte oczy Birona napotkały jedynie ciemność. Poczuł nieprzyjemną suchość w ustach i słaby zapach unoszący się w pokoju.
— Przy aparacie. Kto mówi?
Ignorując jego wypowiedź, w nocnej ciszy ponownie rozległ się donośny głos:
— Jest tam kto? Chciałbym rozmawiać z Bironem Farrillem. Biron uniósł się na łokciu i popatrzył na wizjofon. Nacisnął przycisk kontroli obrazu i mały ekran rozjarzył się jasnym światłem.
— Przy aparacie — powtórzył. Rozpoznał lekko asymetryczne rysy Sandera Jonti. — Zadzwoń do mnie rano. Jonti.
Już chciał wyłączyć wizjofon, kiedy Sander odezwał się ponownie:
— Hało, halo! Jest tam kto? Czy to hotel uniwersytecki, pokój 26? Halo!
Biron uświadomił sobie nagle, że lampka kontrolna obwodu nadawczego nie świeci. Zaklął cicho i nacisnął przycisk. Bez rezultatu. Jonti zrezygnował w końcu i ekran znów stał się tylko białym kwadratem światła.
Biron wyłączył wizjofon. Zgiął rękę i usiłował ponownie ukryć twarz w poduszce. Był zirytowany. Po pierwsze, nikt nie miał prawa wydzwaniać do niego w środku nocy. Rzucił szybkie spojrzenie na delikatnie świecące tuż nad jego głową cyfry. Piętnaście po trzeciej, Światło zapali się więc dopiero za prawie cztery godziny.
Poza tym, nie lubił budzić się w kompletnych ciemnościach, mimo że spędził na Ziemi cztery lata, nie zdołał przyzwyczaić się o niskich, przysadzistych konstrukcji ze zbrojonego betonu, całkowicie pozbawionych okien. Tradycja ta liczyła sobie tysiąc lat i pochodziła z czasów, kiedy nie potrafiono jeszcze kontrolować prymitywnych bomb atomowych za pomocą ochronnych pól siłowych.
Комментарии к книге «Gwiazdy jak pył», Isak Asimov
Всего 0 комментариев