Statek wykonał niewielki zwrot. Obraz platformy orbitalnej zniknął z pola widzenia, Tibor zamknął wizjer i odwrócił się twarzą do Rinaha. Przez chwilę milczeli obaj.
Pierwszy oficer frachtowca "Regina Yacui" uścisnął dłoń Rinaha. Zawahał się, szukając odpowiednich słów.
– Pomyślności i szczęśliwego powrotu. Będziemy czekać, dopóki nie wrócisz. W razie opóźnienia wymyślimy jakąś awarię.
– Dziękuję. Postaram się nie sprawiać kłopotu – uśmiechnął się Rinah.
Tibor dostrzegł, że śniada twarz pasażera jest jakby bledsza.
– Uważaj, Rinah – powiedział, kładąc drugą dłoń na jego ramieniu. – Paradyzyjczycy to dziwni ludzie.
– Tak się twierdzi u nas, na Ziemi; ale sam mówiłeś, że prawie ich nie znasz. Któż więc może o nich wiedzieć prawdę?
– Jestem tutaj po raz szósty, a nigdy nie udało mi się dotrzeć dalej niż na platformę orbitalną.
– Jak daleko jest stąd do Tartaru? – Rinah podszedł do mapy nawigacyjnej rozpostartej na stole.
– Średnia odległość orbity, po której krąży platforma, od powierzchni Tartaru wynosi dwadzieścia siedem tysięcy kilometrów. Żaden obcy statek nigdy nie został dopuszczony bliżej. Tutaj odbywa się rozładunek towarów, które przywozimy. Stąd też odbieramy nasz ładunek powrotny.
– Co zabieracie tym razem?
– A Paradyzja? Na mapie nie widzę jej orbity.
– Sami chcielibyśmy wiedzieć, gdzie ona jest – zaśmiał się Tibor. – Nikt tego nie wie. Przypuszcza się, że krąży gdzieś w odległości paruset kilometrów nad Tartarem, ale to nic pewnego.
– Nie zlokalizowaliście jej nigdy?
– Nie. Nikt jej nie widział. Z tej odległości to przecież kruszynka! Cztery tysiące metrów średnicy…
– Ale… chyba przy użyciu radiolokacji…
– Stare obciążenia psychiczne – westchnął Rinah. – Mam nadzieje, że wreszcie uda nam się przełamać tę ich nieufność. Może mój pobyt będzie dobrym początkiem…
– Zamierzasz napisać reportaż?…
– Może nawet całą książkę. Bądź co bądź, to przecież pasjonujący temat, ten sztuczny świat i zamieszkujący w nim ludzie. Jakże inne musi być ich życie od wszystkiego, co jesteśmy w stanie sobie wyobrazić.
Czerwony sygnał i donośny brzęczyk oznajmiły ostatnia fazę zbliżenia. Frachtowiec podchodził do platformy, by połączyć się z nią systemem zaczepów i śluz przejściowych. Rinah i Tibor zajęli miejsca w fotelach kabiny nawigacyjnej.
ROZDZIAŁ II
Комментарии к книге «Paradyzja», Janusz A. Zajdel
Всего 0 комментариев