„Opętani” wydają się chować sekret podobny do tego, o jakim pisze Henry James w opowiadaniu „Obraz w dywanie”. Ów sekret zasadza się na tym: w jaki sposób nieudana, „zła książka” może stać się modelem, podług którego ukształtuje się w przyszłości wielkie dzieło.
Chociaż Witold Gombrowicz przyznał się do autorstwa „Opętanych” (powieści drukowanej przed samą wojną w odcinkach pod pseudonimem Z. Niewieski) dopiero w 1969 roku – pisząc swą notę biograficzną dla poświęconego mu specjalnego zeszytu L’Herne - kilku wtajemniczonych wiedziało o tym od dawna. Pytałem go o to kiedyś, lata całe przed jego wyznaniem i nie przeczytawszy zresztą powieści, o której sądzono iż jest zaginiona, ale umknął przed tym pytaniem, z czego wywnioskowałem, że nie przywiązuje żadnej wagi do tego młodzieńczego dzieła, że napisał je najwidoczniej tylko dla wysokich honorariów, jakie zapewniał swoim autorom (popularnym i dobrze sprzedającym się powieściopisarzom pozbawionym całkowicie ambicji literackich) wielki dziennik wieczorny Warszawy Kurier Czerwony. W swym obrazowym i aroganckim języku, warszawianie nazywali tę popularną gazetę Czerwoniakiem (co można by przetłumaczyć jako czerwony urwis), bo była to gazeta bazująca na sensacji, krwią ociekających morderstwach, skandalach w wyższych sferach. W swych „Wspomnieniach polskich”, małej książeczce napisanej w Argentynie, którą dopiero co opublikowała Kultura paryska w języku oryginału, autor „Opętanych” mówi o niektórych przedwojennych pisarzach polskich, że ich powieści „były zwyczajną tandetą, pisaną pod gust Czerwoniaka”.
Комментарии к книге «Opętani», Витольд Гомбрович
Всего 0 комментариев