Kiedy się tu sprowadziliśmy, kupiliśmy Szafę. Była ciemna, stara i kosztowała mniej niż przewiezienie jej z komisu do domu. Miała dwoje drzwi ozdobionych roślinnym ornamentem, a trzecie były oszklone i w szybie odbijało się całe miasto, gdy wieźliśmy ją wynajętą bagażówką. Trzeba ją było wiązać sznurkiem, żeby nie otworzyła się w czasie jazdy. Wtedy po raz pierwszy, stojąc przy niej z tym zapętlonym sznurkiem, miałam wrażenie własnej niedorzeczności. – Będzie pasowała do naszych mebli – powiedział R. i czule pogładził jej drewniane ciało, zupełnie jak krowę, którą kupuje się do nowego gospodarstwa.
Najpierw postawiliśmy ją w korytarzu – to miała być kwarantanna przed wejściem w świat naszej sypialni. Wstrzykiwałam w ledwie widoczne dziurki terpentynę, tę niezawodną szczepionkę przeciwko okruchom czasu. W nocy Szafa, przesadzona w nowe miejsce, jęczała skrzypieniem. Lamentowały umierające korniki.
Комментарии к книге «Szafa», Olga Tokarczuk
Всего 0 комментариев