«Kantyk dla Leibowitza»

2871

Описание

Książka Waltera Millera, jr. to kamień milowy literatury SF i zdobywca nagrody Hugo w 1960r. Książka opowiada o losach ludzkości po katastrofie nuklearnej. Rolę przewodnika tych, którzy przetrwali, przejmuje odrodzony Kościół katolicki, a konkretnie mnisi zakonu Leibowitza — konstruktora i wynalazcy, którego osiągnięcia wykorzystano do celów wojny jądrowej. Prześladowany przez społeczeństwo, zrozpaczony po stracie żony, zakłada on pokutne zgromadzenie zakonne pod wezwaniem Alberta Wielkiego z zadaniem przechowywania wiedzy o przeszłości, zbierania książek I dokumentów dla przyszłych pokoleń, gdy ludzkość wyjdzie z okresu barbarzyństwa. Wkrótce ukaże się też napisana przez Millera po trzydziestu latach kontynuacja tej powieści.



1 страница из 287
читать на одной стр.
Настроики
A

Фон текста:

  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Аа

    Roboto

  • Аа

    Garamond

  • Аа

    Fira Sans

  • Аа

    Times

стр.
Walter M. Miller jr. Kantyk dla Leibowitza Dedykacja to tylko drapanieSwędzącego miejsca —A zatem dla Anne, na którejPiersi spoczywa zadumanaRachel,Dając mi natchnienie przy pisaniuTej pieśniI chichocząc między jej wierszami— z błogosławieństwem, LassW. Podziękowanie

Wszystkim, których wsparcie w rozmaity sposób przyczyniło się do napisania tej książki, autor wyraża uznanie i wdzięczność, a szczególnie i dobitnie następującym osobom: państwu W. i M. Millerom, Sr., panom Donowi Congdonowi, Anthony'emu Boucherowi i Alanowi Williamsowi, a także dr. Marshalowi Taxayowi, wielebnemu Alvinowi Burggraffowi csp oraz świętym Franciszkowi i Klarze, i Maryi, z przyczyn, które każdemu z Nich są dobrze znane.

Fiat homo[1] 1

Brat Franciszek nigdy dotąd nie widział pielgrzyma z przepasanymi biodrami, ale o tym, że ten właśnie jest osobnikiem bona fide[2], przekonał się, jak tylko opanował dreszcz przerażenia wywołany pojawieniem się na horyzoncie czarnej joty chyboczącej się w rozedrganej mgiełce rozgrzanego powietrza. Beznoga, ale wyposażona w małą głowę jota wyłoniła się z lustrzanego szkliwa, idąc potrzaskaną szosą, aczkolwiek miało się wrażenie, że nie kroczy, lecz wkręca się niby śruba w pole widzenia. Brat Franciszek zacisnął kurczowo w dłoniach krucyfiks przy różańcu i bezgłośnie poruszając ustami, odmówił jedną i drugą zdrowaśkę. Owa jota nasuwała myśl, że chodzi tu o jakąś drobną zjawę spłodzoną przez demony upału, które nękają całą tę krainę w samo południe, kiedy wszelkie stworzenie mogące się poruszać po pustyni (poza sępami i paroma pustelnikami w rodzaju Franciszka) leżało bez ruchu w swojej jamie albo kryło się w cieniu skały przed wściekłością promieni słonecznych. Tylko jakaś istota potworna, nadprzyrodzona, niespełna rozumu mogła kroczyć w samo południe szlakiem przez pustkowie.

Комментарии к книге «Kantyk dla Leibowitza», Уолтер Миллер, младший

Всего 0 комментариев

Комментариев к этой книге пока нет, будьте первым!

РЕКОМЕНДУЕМ К ПРОЧТЕНИЮ

Популярные и начинающие авторы, крупнейшие и нишевые издательства