«Koniec akcji „Arka”»

825

Описание

Klasyczne SF opowiadające o próbie kontaktu. Ziemska cywilizacja odkrywa na jednej z planet, zwanej Pantą, istoty inteligentne słabo — w stosunku do Ziemian — zaawansowane technologicznie. Niestety, gwiazda macierzysta ich układu ma się wkrótce zmienić w supernową. W związku z czym Ziemianie znajdują w innym układzie planetę z pozoru wyglądająca na kompletnie jałową i uznają ją za zdatną do adaptacji dla mieszkańców Panty. Kryptonimem „Arka” została właśnie nazwana operacja mająca na celu takie przekształcenie owej planety, aby nadawała się do zamieszkania dla istot z Panty, i przeniesienie ich tam przed wybuchem gwiazdy. W trakcie prac znaleziona zostaje stara ziemska rakieta, a w niej dwa trupy. Ustalone zostają ich personalia i okazuje się, że rakietą podróżowało małżeństwo i że na kilkanaście miesięcy przed katastrofą urodziło im się dziecko (Małysz), którego trupa nigdzie nie ma. Tymczasem na planecie zaczynają się problemy. Jałowy i pusty z pozoru glob zaczyna budzić wątpliwości naukowców. Już nie wydaje się niezamieszkany…



1 страница из 126
читать на одной стр.
Настроики
A

Фон текста:

  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Аа

    Roboto

  • Аа

    Garamond

  • Аа

    Fira Sans

  • Аа

    Times

стр.
Arkadij i Borys Strugaccy Koniec akcji „Arka”

Przełożyła Irena Lewandowska

Tytuł oryginalny: Малыш

Rozdział l PUSTKA I CISZA

— Wiesz — powiedziała Majka — mam jakieś kretyńskie przeczucie…

Staliśmy obok glidera. Majka patrzyła pod nogi i uderzała obcasem w zamarznięty piasek.

Żadna sensowna odpowiedź nie przychodziła mi do głowy. Osobiście nie miałem żadnych przeczuć, ale też mi się tu nie podobało, jeśli mam być szczery. Zmrużyłem oczy i spojrzałem na lodowiec. Sterczał nad horyzontem jak gigantyczna głowa cukru, oślepiająco biały, wyszczerbiony kieł, bardzo zimny, bardzo stabilny monolit, bez tych wszystkich malowniczych migotań i cieni — było jasne, że skoro już sto tysięcy lat temu wgryzł się w ten płaski i bezbronny brzeg, to zamierza tu sterczeć następne sto tysięcy lat na złość wszystkim swoim bezdomnym współbraciom, dryfującym po oceanie. Gładka, szarożółta plaża spływała ku lodowcowi błyskając miliardami mroźnych igiełek, a po prawej był ocean, ołowiany, ziejący wystygłym metalem, zmarszczony słabą falą, u horyzontu czarny jak tusz, i nienaturalnie martwy. Po lewej, nad gorącymi źródłami, nad bagnem, wisiała warstwami szara mgła, za mgłą niewyraźnie majaczyły szczeciniaste wzgórza, a dalej spiętrzone strome czarne skały w białych plamach śniegu. Te skały ciągnęły się wzdłuż całego wybrzeża, a nad nimi, na bezchmurnym, ale równie ponurym szaroliliowym lodowatym niebie wschodziło maleńkie, zimne fioletowawe słońce.

Van der Hoose wysiadł z glidera, naciągnął na głowę futrzany kaptur i podszedł do nas.

— Jestem gotów — oświadczył. — Gdzie Komow?

Majka wzruszyła ramionami i chuchnęła na zmarznięte palce.

— Pewnie zaraz przyjdzie powiedziała z roztargnieniem.

— Dokąd się dzisiaj wybieracie? — zapytałem Van der Hoosego. — Na jezioro?

Van der Hoose uniósł podbródek, wysunął dolną wargę, spojrzał na mnie sennie i od razu upodobnił się do podstarzałego wielbłąda o kudłatych jak u rysia bokobrodach.

— Smutno ci tu samemu — powiedział ze współczuciem. Jednakże będziesz musiał jeszcze trochę pocierpieć, jak sądzisz?

— Sądzę, że będę musiał.

Van der Hoose odrzucił głowę jeszcze bardziej do tyłu i nadal z tą samą wyniosłością starego wielbłąda spojrzał na lodowiec.

Комментарии к книге «Koniec akcji „Arka”», Arkadij i Borys Strugaccy

Всего 0 комментариев

Комментариев к этой книге пока нет, будьте первым!