«Sola z Nieba Północnego»

2101

Описание

Opuścił głowę i osłupiał. Jakieś sześćdziesiąt metrów przed nim, w samym środku polany, wyrósł czwarty bunkier. Tak samo, jak tamte, miał białoszare ściany, pozbawione okien i w ogóle jakichkolwiek otworów. Tyle, że jego powierzchnia lśniła jak szkło. A poza tym Jarek nie widział w życiu bunkra, który by miał kształt lekko spłaszczonego jaja o obwodzie co najmniej trzydziestu metrów w najszerszym miejscu. Mało tego. Wodząc nieprzytomnym wzrokiem po tajemniczej budowli chłopiec odkrył nagle, że…



1 страница из 187
читать на одной стр.
Настроики
A

Фон текста:

  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Аа

    Roboto

  • Аа

    Garamond

  • Аа

    Fira Sans

  • Аа

    Times

стр.
Bohdan Petecki Sola z Nieba Północnego Sen czy nie sen…

— Jarek!

Zaszumiało. Południowy wiatr przeczesał brzegi Płocicznej zmiótł z powierzchni jeziora odbicie suchych pni, sterczących ze skarpy niby olbrzymie, rosochate wędziska, po czym pomknął w stroną obozu i zatargał koronami wysokich sosen.

— Jaaarek!!! — głos drużynowego wzniósł się w ślad za wiatrem. Był to dobry, męski głos, z tych jakie nie milkną w ryku pędzonych sztormem oceanów.

Cóż tam dla nich przedwieczorny wietrzyk, buszujący w sosnowych kitkach.

Tym razem jednak i ten głos nie spowodował upragnionego odzewu. Sosny poburczały jeszcze jakiś czas, następnie ucichły. Las zamarł w milczącym bezruchu.

Druh Aleksander, czyli po prostu Olik, drużynowy i komendant obozu „Węży wodnych” czekał jeszcze chwilę nasłuchując, wreszcie potrząsnął ze złością głową i spojrzał na zegarek.

— Siódma… — mruknął. — Jeżeli ten… — tu nastąpiło słówko, które akurat utonęło w ponownym przypływie wiatru — …dzisiaj także wytnie jakiś numer, to sam osobiście odstawię go na stację i wsadzę do pociągu. Niech mama i tata biegają za nim po mieście kiedy przyjdzie mu ochota zniknąć im z oczu. Obóz to obóz. Chłopcy mają coś lepszego do roboty niż uganiać po lesie za…

Bieg myśli druha drużynowego przerwany w tym, tak obiecującym, miejscu nigdy już nie został wznowiony. Gniewne mamrotanie Olika zagłuszyły nagle odgłosy nieporównanie potężniejsze, niż szum wiatru w koronach drzew. Przez gęsty, świerkowy młodniak, rozpościerający się zaraz za piaszczystą ścieżką, szło coś ogromnego. Komendantowi zaświtał w myśli obraz bawołu naszpikowanego indiańskimi strzałami, następnie wielkiego goryla, po gorylu przyszła kolej na starą, wąskotorową lokomotywę, a po niej dopiero na druha Chrabala. Tę ostatnią myśl poprzedził bowiem dźwięk, którego sprawcą nie mógł być nikt inny, jak tylko wspomniany młody człowiek z obozu „Węży”.

Z zagajnika wysunęła się pokraczna, szara bryła, przypominająca monstrualne mrowisko. Dotarła do środka ścieżki i zatrzymała się, chybocząc do tyłu i do przodu. Z bliska już nieco mniej wyglądała na starą lokomotywę, a więcej na to, czym była w istocie: kupę chrustu z Kazikiem Chrabalem pod spodem.

— O rany… — jęknął grobowy głos. Dochodził jakby z głębi ziemi i brzmiała w nim najczarniejsza skarga, zdolna obudzić litość w granitowym posągu.

Комментарии к книге «Sola z Nieba Północnego», Bogdan Petecki

Всего 0 комментариев

Комментариев к этой книге пока нет, будьте первым!

РЕКОМЕНДУЕМ К ПРОЧТЕНИЮ

Популярные и начинающие авторы, крупнейшие и нишевые издательства