Nowy Crobuzon #2
Przełożył Tomasz Bieroń
Tytuł oryginału: The Scar
Claudii, mojej matce
A przecież wspomnienie nie chciało się wtopić w zachodzące słońce, to zielone i zastygłe spojrzenie na rozległy błękit morza, gdzie złamane serca są wydłubywane ze swoich ran. Ślepe niebo ukazało biel intelektu ludzkiej kości, zdzierając z pęknięcia emocje, aby ukazać tkwiący pod spodem żal. A lustro ukazuje mnie, nagi i bezbronny fakt.
Dambudzo Marechera, Black Sunlight
PodziękowaniaNajserdeczniejsze i najgorętsze podziękowania dla Emmy Bircham, jak zawsze.
Pragnę wyrazić ogromną wdzięczność wszystkim pracownikom wydawnictwa Macmillan i Del Ray, przede wszystkim moim redaktorom, Peterowi Lavery’emu i Chrisowi Schluepowi. A Mic Cheetham jak zwykle zasłużył sobie na moją niewypowiedzianą wdzięczność.
Składam podziękowaniawszystkom osobom, które czytały wstępne wersje i udzieliły mi porad: mojej matce Claudii Lighfoot, mojej siostrze Jemimie Miéville, Maksowi Schaefferowi, Farah Mendelsohn, Markowi Gouldowi, Olivierowi Cheetamowi, Andrew Butlerowi, Mary Dandys, Nicholasowi Blake’owi, Deannie Hoak, Jonathanowi Straganowi, Coleen Lindsay, Kathleen O’Shea i Simonowi Kavanaghowi. Bez nich byłaby to znacznie gorsza książka.
BliznaPółtora kilometra pod najniższą chmurą kamień sączy wodę i zaczyna się morze.
Nadano mu wiele imion. Każda zatoka, zatoczka i strużka została zaklasyfikowana, jakby była odrębna. A przecież morze jest jedno, wytyczanie granic to absurd. Morze wypełnia przestrzenie między kamieniami i piaskiem, łasi się do wybrzeży i zasypuje rowy między kontynentami.
Na krańcach świata słona woda jest taka zimna, że aż parzy. Wielkie kawały zamarzniętego morza małpują ląd, pękają, trzaskają i przekształcają się, poprzecinane tunelami, mieszkaniami krabów mrozowych, filozofów ze skorupami z żywego lodu. Na południowych płyciznach są lasy robaków rurkowców, listownie i drapieżnych korali. Samogłowy poruszają się z idiotycznym wdziękiem. Trylobity zakładają gniazda w kościach i rozkładającym się żelazie.
Morze kipi.
Unoszący się swobodnie powierzchniacy żyją i umierają na górze, nigdy nie widząc brudu pod spodem. Złożone ekosystemy rozkwitają w sadzawkach szelfu i na płaskich terenach, ślizgają się na organicznych piarżyskach do krawędzi skalnych pólek i spadają do strefy głębinowej.
Комментарии к книге «Blizna», Чайна Мьевилль
Всего 0 комментариев