«Eden»

752

Описание

W obliczeniach był błąd. Nie przeszli nad atmosferą ale zderzyli się z nią [...] W jego wyniku rakieta z grupą kosmonautów awaryjnie ląduje na planecie Eden. Ludzie rozpoczynają naprawę statku, a także badanie planety, która okazuje się zamieszkana przez istoty rozumne. Podczas poznawania nowego środowiska kosmonauci odkrywają niezrozumiałe z ziemskiego punktu widzenia rzeczy i zjawiska, np. działającą automatycznie fabrykę, która najpierw produkuje nieznane przedmioty, a następnie je niszczy. Najbardziej jednak niezrozumiały wydaje się Ziemianom system społeczny, w którym egzystują "dubelty" (jak nazwali Edeńczyków). Wiodącą technologią jest bioinżynieria, która za pomocą manipulacji genetycznych usiłuje wytworzyć "lepsza rasę". Wytwory nieudanych eksperymentów są eksterminowane...



1 страница из 211
читать на одной стр.
Настроики
A

Фон текста:

  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Аа

    Roboto

  • Аа

    Garamond

  • Аа

    Fira Sans

  • Аа

    Times

стр.
Stanisław Lem Eden I

W obliczeniach był błąd. Nie przeszli nad atmosferą, ale zderzyli się z nią. Statek wbijał się w powietrze z grzmotem, od którego puchły bębenki. Rozpłaszczeni na legowiskach czuli dobijanie amortyzatorów, przednie ekrany zaszły płomieniem i zgasły, poduszka rozżarzonych gazów, napierająca na dziób, zatopiła zewnętrzne obiektywy, hamowanie było niedostateczne i opóźnione. Sterownię napełnił swąd rozgrzanej gumy, pod prasą deceleracji ślepli i głuchli, to był koniec, ale nawet tego nie mógł żaden pomyśleć, nie starczyło wszystkich sił, aby unieść klatkę piersiową, wciągnąć oddech, robiły to za nich do ostatka pracujące tlenopulsatory, wtłaczały w nich powietrze jak w pękające balony. Nagle grzmot ucichł.

Zapaliły się awaryjne światła, po sześć z każdej strony, ludzie wili się, nad tablicą napędu czerwieniał sygnał alarmu, była pęknięta i zgnieciona w harmonię, kawały izolacji, okruchy pleksiglasu z szelestem przesuwały się po podłodze, nie grzmiało, wszystko obejmował głuchy, rosnący gwizd.

– Co się… - wychrypiał Doktor, wypluwając gumowy ustnik.

– Leżeć! - przestrzegał go Koordynator, który patrzał w ostatni nie uszkodzony ekran.

Rakieta przekoziołkowała, jakby uderzył w nią taran, spowijające ich nylonowe siatki zagrały jak struny, przez chwilę ważyło się wszystko jak u szczytu huśtawki zawisłej do góry nogami, potem zadudniło.

Mięśnie, stężałe w oczekiwaniu ostatniego ciosu, obmiękły. Rakieta, stojąc na pionowym słupie wylotowego ognia, powoli schodziła w dół, dysze dudniły uspokajająco, trwało to kilka minut, potem przez ściany poszedł dreszcz. Wibracja stawała się coraz mocniejsza, łożyskowe zawieszenia turbin musiały się rozchwiać, popatrzyli na siebie. Nikt nic nie mówił. Wiedzieli, że wszystko zależy od tego, czy wirniki nie zatrą się, czy wytrzymają.

Комментарии к книге «Eden», Stanisław Lem

Всего 0 комментариев

Комментариев к этой книге пока нет, будьте первым!

РЕКОМЕНДУЕМ К ПРОЧТЕНИЮ

Популярные и начинающие авторы, крупнейшие и нишевые издательства