Przekład z języka rosyjskiego Marina Makareyskaya
WRÓŻBIARSTWA I ZIELARSTWA
Wydział Magii Teoretycznej i Praktycznej Katedra Magii Praktycznej
Układ socjalny życie codzienne i stosunki w wampirzej społeczności
Praca zaliczeniowa adeptki VIII roku Wolhy Rednej
Promotor:
bakałarz I stopnia
arcymag Ksan Dejanir Perłow
ROK 999 według kalendarza belorskiego
MIASTO STARMINWik: -A co? Macie coś przeciwko wampirom?
R. Asprin. Korporacja M. I. T.
Przyjemny był dzionek. Ciepły. Bezwietrzny. Druga dekada sianostawa powoli sączyła się przez klepsydrę słonecznego lata, a w uszach dzwoniły mi głosy zięb dobiegające z przydrożnych krzewów. Jechałam przez ich gniazdowisko jak wzdłuż pasa granicznego. Pasem była droga – nieuczęszczany, powoli zarastający trawą Krzywy Trakt. Zięby przekrzykiwały się, pomstując na bezczelnego człowieka na białym koniu, który ośmielił się wtargnąć na ich prywatne włości – nonszalanckie trele zmieniły się w ochrypłe ćwierkanie, przejęte ptaki przefruwały z gałęzi na gałąź, roztrącając liście. Barwna otoczka czarnych wysychających kałuż wybuchała setkami zmęczonych upałem motyli i rozkręcała się w górę wirem trzepoczących skrzydeł. Zwinięte w pętlę wodze luźno zwisały z przedniego łęku. Ja, kiwając się w siodle jak worek ziemniaków, podtrzymywałam lewą ręką leżący na kolanach list i próbowałam odszyfrować skaczące przed oczami runy. Stokrotka, korzystając z mojego rozluźnienia, zwalniała i zwalniała kroku w nadziei, że zaczytana nie zauważę jej przebiegłego manewru i pozwolę zatrzymać się i w spokoju poszczypać trawkę. – A ty co, kochana? Przebieraj no kopytami!
Chytra kobyłka parsknęła z rozczarowaniem.
– No już, już, artystko.
Usiadłam wygodniej, o ile oczywiście można mówić o jakiejkolwiek wygodzie po trzecim dniu spędzonym na tym narzędziu tortur, jakim było moje przydziałowe siodło. Grzywa Stokrotki cienkimi kędziorkami opadała do przedniego łęku, trafiając między strony opasłego listu przeznaczonego dla władcy Dogewy, który to list już jakieś pięć minut temu samowolnie otworzyłam za pomocą magii. Oczywiście nie ruszając ciężkiej pieczęci na sznurku. Na karmazynowym wosku doskonale widoczny był odcisk sygnetu – trzynaście run otaczających smoka i jednorożca.
Комментарии к книге «Zawód: Wiedźma. Część I», Olga Gromyko
Всего 0 комментариев