«Agent Dołu»

1126

Описание

Na pytanie, ile jest 6 x 6, można czasem usłyszeć: 66. Wysłannicy Piekła są wśród nas, koniec świata już blisko! Agent Dołu ujawnia teczkę TW 0001. Meff Fason był normalnym, lubiącym się zabawić facetem. Pracownikiem dobrze notowanego na giełdzie konsorcjum, specjalistą od opakowań do opakowań. Do dnia, kiedy się dowiedział, ze jest ostatnim przedstawicielem diabelskiego rodu i że jego matka, Abigail, była w prostej linii potomkinią jednej ze spalonych w Salem czarownic. Chcąc wypełnić historyczną misję, odszukuje innych ‘uśpionych’ agentów Dołu: Drakulę, barona Frankensteina, ostatniego żyjącego wilkołaka, powiązaną z ruchami kontrkulturowymi topielicę i pokracznego gnoma o imieniu Mister Priap. I razem z nimi przygotowuje ludzkości Rozwiązanie Ostateczne.



1 страница из 199
читать на одной стр.
Настроики
A

Фон текста:

  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Аа

    Roboto

  • Аа

    Garamond

  • Аа

    Fira Sans

  • Аа

    Times

стр.
Marcin Wolski Agent Dołu I.

Okolica wyglądała nienadzwyczajnie. A właściwie nawet zwyczajnie, jeśli zwyczajnością można nazwać zalesione wzgórza z łysinami poletek, czyrakami ubogich zagród czy liszajami dróg, utytłane w jakiejś ni to mgle, ni oparze, nie mogącym się zdecydować, czy z nieba się bierze, czy z ziemi, czy też sam ze siebie.

Pociąg pogwizdywał, zapewne by dodać sobie odwagi, bo w taką porę żal w trasę psa wygonić, a co dopiero tabor kolejowy. Ostatni pasażerowie powysiadali na zaplutych, ewentualnie pozabijanych deskami stacyjkach, których nazwy nie wymówiłoby gardło światowca ani żadna inna część ciała brzuchomówcy. Meff siedział i palił papierosa. Ostatniego z paczki nabytej w automacie na lotnisku Orły. Poprzedniego wyżebrała od niego kobiecina, a właściwie kawałek czegoś sczerniałego i zmiętego jak stara foka.

– Pan do końca? – zapytała w tutejszym narzeczu, które, choć poliglota, z trudem odróżnił od wycia wichru, łoskotu kół i sapania lokomotywy.

Skinął głową. Kobieta przeżegnała się. A właściwie półprzeżegnała, gdyż jej ręka, wykonawszy namiastkę pobożnego gestu, zastygła na widok bladej twarzy konduktora, która na mgnienie oka wypełniła szparę w drzwiach. Żołądkowiec – ocenił go krótko Meff. Kobieta wysiadła na kolejnej stacji, zabierając ze sobą zapach tutejszej ziemi, trawy, nie dogotowanej zupy i wody brzozowej.

Teraz podróżny był sam. Nawet konduktor zniknął. Niewykluczone, że również wysiadł. Jedynie sporadyczny gwizd z przodu dowodził, że maszynista mimo wszystko nie poszedł w jego ślady. Meff po raz tysięczny obejrzał sobie ilustracje na przeciwległej ścianie przedziału – padalec miejscowy, Opera Stołeczna od tyłu oraz morza brzeg. Potem zgasił papierosa i niespokojnie pomacał broń, której przyjazny ciężar pod pachą dodawał mu poczucia bezpieczeństwa.

Gdyby tydzień temu ktoś powiedział mu, że opuści swe ulubione biuro, domek, samochód, klub, aby tłuc się ciuchcią, starszą niż niejeden z kawałów opowiadanych w telewizji, poprzez góry, których nie zamieściłby żaden szanujący się atlas, wybuchnąłby śmiechem. Dziś jednak nie było mu wcale do śmiechu.

Комментарии к книге «Agent Dołu», Марчин Вольский

Всего 0 комментариев

Комментариев к этой книге пока нет, будьте первым!

РЕКОМЕНДУЕМ К ПРОЧТЕНИЮ

Популярные и начинающие авторы, крупнейшие и нишевые издательства