«Babski Motyw»

1289

Описание

Przed moją furtką zatrzymała się jakaś nieznajoma facetka. Widziałam ją doskonale, bo akurat robiłam sobie w kuchni herbatę i czekałam, aż mi się woda zagotuje. Facetka popatrzyła na dom, a potem rozejrzała się z uwagą po okolicy, najdłuższe spojrzenie poświęcając wierzbie. Następnie zadzwoniła. Nie wyglądała na brutalnego złoczyńcę, zatem wpuściłam ją od razu, z niepokojem usiłując sobie przypomnieć, czy przypadkiem nie byłam umówiona na jakiś kolejny wywiad. Nie, chyba nie, bo nic mnie nie gryzło w głębi duszy.



1 страница из 183
читать на одной стр.
Настроики
A

Фон текста:

  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Текст
  • Аа

    Roboto

  • Аа

    Garamond

  • Аа

    Fira Sans

  • Аа

    Times

стр.
Joanna Chmielewska Babski Motyw

– Ty, słuchaj – powiedziała już w progu mojego domu wracająca ze służbowego spotkania Martusia. – Jakaś baba leży pod wierzbą koło twojego śmietnika. To śmietnik chyba, nie?

Rzuciłam okiem w kierunku wierzby. Ściemniało się już nieco.

– Teoretycznie śmietnik, chociaż nie mam jeszcze umowy ze śmieciarzami. Bo co?

– Bo mówię, baba leży.

– No to co?

– To może powinno się coś zrobić? Może ona pijana?

Wciąż jeszcze sens informacji do mnie nie docierał. Zła byłam.

– No i cóż takiego, żałujesz jej? Niech sobie wytrzeźwieje w zieleni. Nikt jej tam chyba nie przejedzie? Wzdłuż leży czy w poprzek?

Martusia z roztargnieniem rozejrzała się po przedsionku, powiesiła torbę na wieszaku, rzuciła na szafeczkę stos teczek i zaczęła zmieniać własne obuwie na moje ranne pantofle.

– Tak jakoś geometrycznie zgięta. Ale nie, daleko nie wystaje. Słuchaj, czy ciebie to wcale nie obchodzi? Ostatecznie to jest twój dom, twój śmietnik i twoja wierzba!

– Wierzbie nie zaszkodzi, w środku rośnie. A co do baby…

Zawahałam się. Gdybym nie była taka zła z różnych przyczyn, zainteresowałabym się z pewnością normalnie, jak człowiek. Ale złość jeszcze we mnie tkwiła solidnie i byłam przeciwna światu, babie, a nawet własnej wierzbie, która, jak Bóg na niebie, żadnych złośliwości nigdy mi nie robiła. No, poza tym, że raz spróbowała walnąć mnie w oko, tu jednakże zawiniłam raczej ja.

Martusia niezdecydowanie utkwiła w progu kuchni.

– A może byś ją chociaż poszła zobaczyć? Bo potem będzie, że ja mam jakieś zwidy albo co. Gdyby leżała u mnie, przynajmniej wyjrzałabym przez okno.

– Przez moje okno tamtego miejsca nie widać. No dobrze, mogę spojrzeć…

I nagle ożywiłam się.

– Czekaj, zrobię jej fotografię! Na wszelki wypadek. Żeby nie było, że też latają po mnie zwidy, a poza tym dosyć mam już tego zajmowania parkingu pod moim ogrodzeniem! Gdzie aparat…?

Obie wyszłyśmy na zewnątrz w rannych pantoflach, na szczęście było sucho, a śmietnik znajdował się o dziesięć metrów od furtki. Aparat fotograficzny otworzyłam po drodze.

Комментарии к книге «Babski Motyw», Иоанна Хмелевская

Всего 0 комментариев

Комментариев к этой книге пока нет, будьте первым!

РЕКОМЕНДУЕМ К ПРОЧТЕНИЮ

Популярные и начинающие авторы, крупнейшие и нишевые издательства